W tej recenzji zamierzam zająć się marką produkującą dość tanie i chyba jedynie z tego względu wybierane przez ludzi gitary. Skupię się na modelu L320. Patrząc na recenzje gitar elektrycznych, można nawet natknąć się na pozytywne recenzje tej firmy. Ta jednak zbyt pozytywna nie będzie, bo zbyt wiele gitar ograłem, żeby dać się nabrać. Jeśli Stagg L320 jest sprzętem dla początkujących, to zdecydowanie nie mogę stwierdzić, że to najlepszy wybór.
Stagg L320 CS |
Elektronika może nie jest straszliwie awaryjna, lecz nie daje też dobrego brzmienia. Do dyspozycji mamy przetworniki typu humbucker, jeśli chodzi o producenta, to można spokojnie wrzucić do do kategorii "noname". Dźwięk, który zostanie przez nie zebrany wyregulujemy przy pomocy 4 potencjometrów - 2x volume i 2x Tone. Korpus wykonany mamy z litej olchy, a gryf to klon z palisandrową podstrunnicą. Nabito na podstrunnicę nabito 22 progi, ale przed nabiciem przydałoby się jej solidne heblowanie, bo czasami palce mogą się natknąć na delikatnie wystające niespodzianki. Jedyne co mogę stwierdzić na temat kluczy i mostka, to fakt, że są. Ale ich jakość jest taka jak i cena gitary. Na korpusie znajdziemy jeszcze przełącznik, można go ustawić w 3 różnych pozycjach. O wykończeniu napiszę tylko tyle, że ta gitara jest w stanie wykończyć swoim brzmieniem moje uszy. Jedynym jej plusem jest to, że w swojej kategorii cenowej przebija o klasę niektóre produkty konkurencji. Tylko czego oczekiwać od sprzętu jaki można dostać nawet za 600 zł? Raczej niewiele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz